W „Gościu Niedzielnym” z 29 sierpnia 2008 r. ukazał się tekst redaktora Andrzeja Grajewskiego „Drugi Sierpień”. „Gość Niedzielny” jest popularnym tygodnikiem katolickim wydawanym w Katowicach, z 17 edycjamidiecezjalnymi, w tym sandomierską, dostępny w kioskach i w parafiach w całejPolsce. Oto fragmenty tekstu „Drugi Sierpień” z „Gościa Niedzielnego”:
Drugi Sierpień
Fala strajków, która przeszła przez kraj w sierpniu 1988 r., pozostaje w cieniu Sierpnia 80 r.Niesłusznie. To wówczas robotnicy Wybrzeża, Górnego Śląska i Stalowej Woli wbili ostatnigwóźdź do trumny komunizmu.Tamten czas ma więcej zapomnianych bohaterów aniżeli twarzy znanych z pierwszych stron gazet. Determinacja była chyba większa aniżeli latem 1980 r., choć tamtego entuzjazmu już nie było. Polacy byli zmęczeni kolejną fazą kryzysu gospodarczego, kolejnymi podwyżkami, a przede wszystkim brakiem nadziei na zmiany. Wyraźny kryzys przeżywało także podziemie solidarnościowe, zdominowane przez grono ofiarnych działaczy, ale często tracących kontakt z wielkimi zakładami i ich problemami. Represje nie były tak dotkliwe jak w pierwszej połowie lat 80., ale za kratami nadal siedziała grupa więźniów politycznych. (...)Sierpniowe wrzenie
Sierpniowe strajki rozpoczęły się w Szczecinie i Jastrzębiu Zdroju, bez większych przygotowań. Przywódcy związku, jego zaplecze ekspercko –intelektualne, byli nimi zaskoczeni prawie tak samo jak władza. Przygotowywali je bowiem działacze drugiej linii, nieuwikłani w trwające już wówczas ciche rozmowy z władzami, za to blisko zakładów pracy. Wielu z nich jest dzisiaj zapomnianych (...)Najsilniejszym ośrodkiem strajkowym, którego siła i determinacja wpłynęła na dalszy bieg wydarzeń były zakłady pracy z Jastrzębia Zdroju. (...) Dopiero po kilku dniach do kopalń rybnickich próbowały dołączyć niektóre „starsze” kopalnie (...)Zwyciężył upór
Jednak oczy wszystkich skierowane były przede wszystkim na Gdańsk, gdzie pierwszy do akcji strajkowej dołączył się Port Północny. 22 sierpnia Stocznia stanęła i w zakładzie pojawiłsię Lech Wałęsa, który wziął odpowiedzialność za dalszą akcję strajkową. Trzecim ważnym ośrodkiem, poza Wybrzeżem i Górnym Śląskiem była Huta Stalowa Wola, gdzie do strajku kierowanego przez Wiesława Wojtasa przystąpiła prawie cała załoga, wspierana przez mieszkańców miasta. Podstawowym postulatem wszystkich strajkujących było żądanie legalizacji „Solidarności”. Władza początkowo chciała strajkujących zastraszyć. 20 sierpnia Komitet Obrony Kraju ogłosił przygotowania do wprowadzenia stanu wyjątkowego, doszło także do pacyfikacji kilku zakładów. Jednak widząc determinację strajkujących, po raz pierwszy od wprowadzenia stanu wojennego, ekipa Jaruzelskiego zdecydowała się na rozmowy z przedstawicielami związku, którego oficjalnie nie było. (...) Rewolucja proboszczów
Sierpniowe strajki w 1988 r. nie trwałyby tak długo bez instytucjonalnego wsparcia, udzielanego strajkującym przez wiele parafii i duszpasterzy w całej Polsce. W bardzo wielu miastach Polski działały wówczas różne bractwa i duszpasterstwa ludzi pracy, które łączyły pracę formacyjną z działalnością na rzecz utrzymania niezależnych struktur związkowych oraz aktywnością na obszarze niezależnej kultury. Skupiały kilkanaście tysięcy ludzi, najczęściej aktywistów pierwszej „Solidarności”, pozwalając im spotykać się na płaszczyźnie półoficjalnej. To oni niezwykle aktywnie wspierali strajkujące w sierpniu zakłady. Do tego trzeba dodać, ze ambony były praktycznie jedynym miejscem, gdzie wolność słowa nie była ograniczana przez państwową cenzurę i można było przedstawiać prawdziwy przebieg wydarzeń. W sierpniu 1988 r. wyjątkową rolę odegrały trzy ośrodki. Najważniejszym z nich była z pewnością parafia św. Brygidy w Gdańsku, gdzie wokół osoby ks. prałata Henryka Jankowskiego gromadziło się wówczas całe „podziemne” Wybrzeże, a czasem wręcz cała opozycyjna Polska. Na Górnym Śląsku taką rolę odgrywała parafia pw. NMP Matki Kościoła w Jastrzębiu Zdroju oraz jej proboszcz ks. prał. Bernard Czernecki, który o prawa robotnicze zaczął się upominać już w latach 70., zanim powstała „Solidarność”. Nie byłobystrajku w Stalowej Woli bez wielu lat pracy ks. Edwarda Frankowskiego, dzisiaj biskupa pomocniczego w diecezji sandomierskiej, a wówczas proboszcza parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski. W tych trzech parafiach w sierpniu 1988 r. koncentrowało się główne zaplecze strajkowe. Tam przebywali doradcy oraz działała poligrafia związkowa. W kościołach robotnicy kończyli strajki wraz z towarzyszącymi im tysiącami ludzi. Śpiewano jeszcze „Ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie”, ale czuło się, że moment ten jest już blisko.